czwartek, 28 listopada 2013

Okna - Piotr Polaszczyk

Zastanawia mnie, jak to możliwe, że ludzie nie robią sobie nic z przyjętych przepisów ochrony zabytków. Nie wiem dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem. Może ponieważ świat był bardziej barwny jesienią i wszelkiego rodzaju czerwone odcienie nie rzucały się mi w oczy, ale...

Idę miastem, stała trasa spacerowa z moim psem i co widzę? Piękną kamienicę (tzn. piekną w latch jej świetności, bo obecnie w ruinie) i czerwone framugi okien od zewnętrznej strony. Nie wiem jak ludzie nie mogą posiadac wyobraźni, przecież to jest karalne!
Nie dośc, że mało kto przestrzega wymogów formalnych, co do materiałów z jakich można nowe okna wstawiac, to dodatkowo malują je na kolory tęczy... strasznie mnie to razi i irytuje! Są czasem jeszcze lepsze numery, kiedy ludzie wybierają inne modele okien, niż reszta w danym budynku. Wtedy kamienica wygląda jak straszydło. Jak taki człowiek po wypadku, cały w bliznach - tak bym to porównał. Smutne to wszystko. Gdzie nasza świadomosc? Czy ona w ogóle istnieje?

piątek, 22 listopada 2013

Listopad - Piotr Polaszczyk

Jesień, jesień, jesień...a jutro zima! Jakiś "zabiegany" mam ten miesiąc. Może to i dobrze, bo przynajmniej człowiek nie ma czasu na rozważania nadchodzacej zimy. A może my, Polacy, się zwyczajnie źle do tej zimy nastawiamy?
Hmm... czyżby to zeszłoroczna "półroczna" zimowa trauma czy może półfikcyjne zapowiedzi medialne, jakoby ponownie nawiedziła nas zima stulecia? Kiedyś słyszałem od pewnego zaprzyjaźnionego meteorologa, ze przewidywanie pogody jest trochę, jak wróżenie. Dlaczego?

Nie jesteśmy w stanie przewidziec pogody na dłużej niż 3 dni do przodu, gdzie i tak z każdą godziną przewidywania te są coraz mniej prawdopodobne. To gdzie tu przewidywanie ZIMY STULECIA? Chyba nie będę brał tego na poważnie i będę cieszyl się perspektywą pięknej, świątecznej puchowej zimy, po której nastąpi bardzo szybko wiosna.

Ha, i kogo prognoza pogody podoba Wam sie bardziej? Bo moja jest tak samo prawdopodobna, jak fachowców w tej dziedzinie.

piątek, 1 listopada 2013

Wszyscy święci - Piotr Polaszczyk

Ciekaw jestem jaka jest wasz opinia na temat Wszystkich Świętych. Na temat tego polskiego święta, tradycji nawiedzania grobów itd. Szczególnie w kontekście halloweenowych zachodnich naleciałości.

Hmmm... Muszę przyznać, że pomimo całej mojej tolerancji, co do nowości, postępów i otwartości, jaką mam - coś tu nie jest tak. Porównam to do budownictwa i architektury.

Jeśli mamy jakieś małe miasteczko, w którym znajdują się same barokowe kamieniczki, to nie za dobrze wyglądać przy tym będzie nagle wielki kolos ze szkła w środku ów miejscowości. Chyba się ze mną zgodzicie...

Nie ma nic złego w postępie, smakowaniu nowości, ale trzeba mieć jakąś namiastkę rozwagi we wszystkim moim zdaniem. Jakbym Każdą nowość traktował jak coś "lepsze" i zmieniał wszystkie moje nawyki, zachowania, potrzeby itd. właśnie pod tą "nowość" to jak moje życie by wyglądało? Chaos!

Stąd uważam, że należy mieć rozwagę w przyjmowaniu zachodnich wierzeń i tradycji, które uderzają w to, co mamy bardzo cennego - w nasza polską tradycję, kulturę, tożsamość.

Dziwi mnie to, dlaczego jakoś nigdy na zachodzie "holloweenczycy" nie przejmują naszych tradycji. Dlaczego? bo są o tyle mądrzejsi od nas w kwestii zachowania tożsamości narodowej. Tylko o to tu chodzi.

Moi Drodzy, już dawno temu skończyły się czasu, kiedy to, co było na zachód od naszych granic kraju było "lepsze", bogatsze, z większą możliwością wyboru... Dawno temu się te czasu skończyły - to po pierwsze. A po drugie dziś to my mamy o wiele więcej bardziej wartościowych "produktów", których zazdroszczą nam zachodni przyjaciele.  

Zastanówmy się nad tym czasem. Na przykład wtedy, kiedy wciskamy dziecku dynię do ręki i kłopoczemy się bardziej nad tym, jaki strój na "halloween" jemu przygotować, zamiast wytłumaczyć, że Święto Wszystkich Świętych, to radosne święto naszych patronów, a nie dołujące wspominanie zmarłych. Nawiasem mówiąc 2 listopada to Dzień Zaduszny. Zastanawia mnie to wszystko...

piątek, 18 października 2013

Babcia Krystyna - Piotr Polaszczyk

Byłem wczoraj w odwiedzinach u mojej babci. To cudowna kobieta z olbrzymim poczuciem humoru, radością i pogodą ducha - mimo podeszłego już wieku - która zawsze nastraja mnie pozytywnie do życia. Dodam tylko, że wiele w życiu przeszła, ale mimo tego zawsze dostrzegała pozytywy - nawet w najgorszych sytuacjach. Od niej nauczyłem się, jak patrzeć na świat, żeby dostrzegać obie strony (nie tylko tą czarną, ale tez białą), by mieć możliwość wyboru - jak ocenić dane wydarzenie. A przez to jak się zachować, co przemyśleć i jakie wnioski wyciągnąć. 
Bardzo mądra kobieta. Mało takich już na świecie. 
Piotr_Polaszczyk (30)
Ale nie o tym chciałem Wam powiedzieć. Babcia Krysia jest ponadto niesamowicie utalentowaną kucharką z ogromnym wyczuciem smaku. Zawsze wiec co dodać, co pomieszać i wychodzi jej zawsze jakieś kulinarne cudo. Chyba każdy wnuk tak mówi o swojej babci - zdaję sobie sprawę z tego, ale jakbyście spróbowali jej kruchego, ciepłego, prosto z pieca ciasta drożdżowego ze śliwkami... na pewno byście oszaleli, tak jak i ja!
Poziom endorfin rośnie w organizmie wraz z ilością spożytego przez nas ciasta. Tak bym to określił. Takie słodkie lekarstwo na całe zło. Dostałem kawałek ciasta do domu, ale chyba nie muszę Wam mówić, że do dziś ono nie dotrwało. Zjedzone. 

czwartek, 10 października 2013

Ciężki dzień... Piotr Polaszczyk

Musze się pożalić. Wiem, że to jest takie "niemęskie" według większości populacji ludzkiej, ale może to znaczy, że mam w sobie coś z kobiety... a może, że jestem tylko człowiekiem i mam określoną wytrzymałość. 
Piotr_Polaszczyk (12)
Nie wiem czy macie czasem takie beznadziejne dni, kiedy wszystko się psuje. Począwszy od wstania lewą nogą rano po koszmarne sny w nocy...?
Dziś taki dzień miałem ja. Irytacja sięgnęła zenitu. Dramatyczne sny w nocy. Pobudka rano, zimna woda w kranie (znowu niezapowiedziana awaria). Kawa poranna wylana na koszulę, ostatnią wyprasowaną dodam. Spóźnienie do pracy, bo musiałem wyprowadzić psa rano, który mi uciekł, bo znalazł sobie idealny czas na zabawę z samego rana. 
A skoro już się spóźniłem, to zauważony przez szefa generalnego, który akurat dziś raczył odwiedzić nasza placówkę, w dodatku skomentował moją niewyprasowaną koszulę, której nie miałem możliwości już doprowadzić do ładu... wybrałem krótsze spóźnienie do pracy na rzecz niewyprasowanej koszuli... to był błąd. 
Po pracy zakupy w sklepie i brak portfela, który zostawiłem w pracy... To był już szczyt mojej wytrzymałości... Wróciłem do pracy i raz jeszcze do sklepu. Głodny dotarłem do domu 2 godziny później niż zwykle. I co zastałem? Sajgon w kuchni... Leonardo miał tzw. "dzień ADHD" od rana począwszy do wieczora włącznie... 
Jak już to ogarnąłem, wyprowadziłem go ponownie, zjadłem odgrzaną mrożonkę ze sklepu, bo nie miałem już siły na nic innego... (było ohydne) - usiadłem do komputera. A tu jakiś błąd logowania (logowałem się do sytemu 5 razy). I tak dotrwałem do tego momentu, kiedy pisze Wam to. Pierwsza rzecz dziś, która mi wychodzi... o ile za chwilę coś mi się nie uda ponownie...ehhh. Co za dzień.
Mam nadzieję, że nadchodząca noc będzie odrobinę łaskawsza w przebiegu wydarzeń dla mnie. A dzień jutrzejszy lepszy od tego. Mam nadzieję, że wasz dzień dziś był milszy od mojego, a jeśli nie... to nie jesteście w tym sami.

środa, 2 października 2013

Idzie jesień - Piotr Polaszczyk

Idzie jesień moi drodzy! Nawet dopatrzyć się mogę kilka przebarwień na drzewach, czyli nawiedza nas ta złota, polska JESIEŃ. Miło. Pytanie, jak długo to potrwa. Zastanawiam się nad tym jak będzie wyglądał tegoroczny rozkład temperaturowy...
Życzyłbym sobie tego roku trochę więcej jesieni i wiosny na rzecz zimy i braku słońca. Nie tylko ja zapewne. Może znowu napiszemy małą petycję do Pani Wiosny, co by nie zapominała o nas i Pani Zimy, co by nie rozgaszczała się za długo? Miejmy nadzieję, że tak się właśnie wydarzy, bo nie tylko my ludzie na tym cierpimy, nie tylko zwierzęta i rośliny... moje piękne kamienice też nie znoszą tej długotrwałej wilgoci. 

To smutne, ledwo lato się skończyło, a ja już tęsknię na letnimi spacerami...

niedziela, 29 września 2013

Mechanik na drodze - Piotr Polaszczyk

Zaczepił mnie dziś jakiś mechanik samochodowy pod domem. Była chyba jakaś awaria samochodu pod moją kamienicą. Zdziwiłem się, że rozłożył się z narzędziami na środku chodnika tarasując przejście wszystkim przechodniom. Właściwie gdyby to zobaczyły odpowiednie służby, na pewno by szybko się zwinął z tego miejsca.
Inna kwestia zastanawiająca, to fakt, że nie odholowali auta do punktu naprawczego... zdziwiłem się.
Tak czy inaczej nie mogłem wytrzymać widząc ten obrazek przy wejściu do miejsca mojego zamieszkania... i zapytałem o co chodzi mechanika. Wyobraźcie sobie jak absurdalne wymagania i powody mają niektórzy ludzie. Ów mechanik powiedział mi, że to samochód jakiegoś starszego jegomościa, majętnego przy tym dodam. Mieszkał nieopodal mnie... co dziwne, bo nigdy go nie zauważyłem. Chodziło o to, że właściciel auta (zabytkowego dodam tylko bez podawania marki) chciał mieć swoje "cacko" cały czas na oku podczas naprawy. Nie chciał wychodzić przy tym z domu, tylko widzieć całość z okna. 
Co do rozłożonych narzędzi to musiały być na chodniku, żeby miał wgląd co robi mechanik, czego używa w danej chwili itd. Pomyślałem: to jakiś absurd! Nawet powiedziałem to na głos... Mechanik tylko spojrzał na mnie i pokiwał głowom na znak potwierdzenia... Jednak dodał, że usługa była stosownie opłacona i nie miał nic do powiedzenia. Mimo tego, że nie miał podnośnika i innych potrzebnych narzędzi. Stwierdził, że pół dnia już się męczy przy tym...
Co ciekawe był cały czas nadzorowany przez właściciela w oknie jego mieszkania. Aż mi się żal zrobiło tego człowieka, jak to zobaczyłem i irytacja rozłożonymi narzędziami na środku chodnika zniknęła w otchłani moich myśli na rzecz irytacji właścicielem samochodu... Dodam tylko jeszcze, że nasza rozmowa trwała być może 2-3 min., kiedy zobaczyłem Pana w oknie kiwającego na nas palcem. Nie mogłem uwierzyć. Poczułem się jak w podstawówce na lekcji matematyki, której nie znosiłem. 
Jakiś obłęd, czy ludzie są normalni? Zaczynam mieć dużą wątpliwość w tej kwestii...

środa, 25 września 2013

Model - Piotr Polaszczyk

Pamiętacie mój model kamienicy, który jakiś czas temu robiłem? Był prawie na wykończeniu, kiedy rozbrykany Leonardo potraktował go, jako obiekt swoich niszczycielskich doświadczeń...
Niestety, byłem w pracy i nie mogłem temu w żaden sposób zapobiec. Ależ się zdenerwowałem... poszedłem na krótki spacer, sam. Po pół godzinie dotarło do mnie, że to przecież pies. Ma instynkty i nie wie jaką przykrość mi uczynił, prawda? Ehhh... póki co nie mam ochoty zaczynać tego od początku, ale może kiedyś do tego usiądę. 

wtorek, 17 września 2013

Doceniam, gdy tracę - Piotr Polaszczyk

"Doceniam, gdy tracę" - słowa te rozumie każdy. Prosty komunikat, prawda? Zadam zatem pytanie: czy robisz coś z tym, aby nie stracić i nie czuć się źle? Aby zapobiec stracie? Nie...

Niestety, nie mówię tego będąc świętym w tej kwestii. Już nie jeden raz zdarzyło mi się przezywać takie odczucia. Zastanawiam się czy my - LUDZIE -  jesteśmy jacyś nienauczalni? I można to czasem usprawiedliwić, jeśli chodzi o jakieś drobne kwestie, ale w kontekście ogromnych strat społecznych...?
Przeraża mnie to. Niszczymy wszystko wokół siebie. Zaczynając od ludzi, przez krajobraz, całe dziedzictwo kulturowe (pracę tak wielu pokoleń naszych przodków), przez środowisko i jego eksploatację... po moralność i duchowość.
Czyli wszystkie aspekty zakażone naszą "ludzką zarazą". Proszę, nauczmy się patrzeć. Mówię to do Was i do siebie samego...





piątek, 13 września 2013

Zniszczenia - Piotr Polaszczyk

Ostatnio zebrało mi się znowu na przemyślenia. Wszystko przez przebieg ostatnich, światowych zdarzeń. Myślę o Syrii. Może to chore, że mam takie odczucia, ale kiedy patrzę na to, jak giną ludzie boli mnie to tak samo, jak widok zniszczeń tamtejszej architektury....

Śmierć niewinnych ofiar. To w jakich warunkach są pozostawieni sami sobie, bez krzty godności... Co się dzieje z tym światem? Czy nie mało nam już śmierci? Czy tak szybko zapomnieliśmy o milionach ofiar II Wojny Światowej? Oni jeszcze żyją... Jak oni maja się czuć, kiedy patrzą na to wszystko? Mam setki takich pytań w głowie...

A co dalej za tym idzie? Zniszczenia moralne i fizyczne. Śmierć człowieka, śmierć kultury, śmierć dziedzictwa, śmierć wielu lat ciężkiej pracy wielu innych... same straty.

Ludzie, kiedy się w końcu nauczymy co jest dobre, a co złe???

poniedziałek, 9 września 2013

Ciepły weekend - Piotr Polaszczyk

Na szczęście zawitał jeszcze do nas ciepły, letni weekend! Świetnie. Trzeba dużo spacerować i korzystać z każdego możliwego jeszcze promienia słonecznego. Ja w każdym razie z Leosiem na pewno nie pożałujemy sobie zwiedzania okolic - tych bliższych i dalszych.
Muszę z dumą i radością przyznać, że Leonardo zapomniał o wszelkich traumach. Nie boi się już ulicy, samochodów, ludzi i zachowuje się całkiem normalnie. Bardzo mnie to cieszy! Tak samo jak i to słońce na niebie. Zachęcam Was do spaceru, obserwacji waszego pięknego otoczenia, odkrywania detali i innych szczegółów, których zwykle się nie widzi. Ja w każdym razie zabieram się, aby to za chwilę uczynić ponownie! :)

Pozdrawiam wraz z Leosiem - Piotr Polaszczyk

piątek, 6 września 2013

Czy to już jesień? - Piotr Polaszczyk

Zastanawiam się czy w tym roku pogoda będzie dla nas łaskawsza? Czy ZŁOTA, POLSKA JESIEŃ zagości w naszym kraju na dłużej niż 2-3 dni... Czy w ogóle zdążymy się nią nacieszyć. Życzyłbym sobie tego bardzo, bo te piękne cieple kolory opadających liści są jedynym sposobem na złagodzenie smutku, jaki nam towarzyszy po rozstaniu się z latem.
Chyba czas pomyśleć nad zakupieniem nowych, ciepłych butów na zimę, bo moje stare wołają już o wieczny spoczynek. A jeśli w tym roku zima tak samo się rozgości i zapomni o tym, żeby opuścić Polskę...no to koniecznym będzie mieć dobre obuwie na moje spacerowe wyprawy.
Ciekaw jestem czy ile ja przechodzę km w ciągu roku... chyba zacznę to przeliczać i sprawdzać wytrzymałość butów różnych marek. Może to wam tu opiszę, będziecie wiedzieli doświadczalnie, co warto kopić. Podzielę się swoim doświadczeniem, a co! Pozdrawiam Was ciepło i kolorowo, co by nie zabraklo tych barw nam jeszcze długo, długo, długo...

środa, 28 sierpnia 2013

Oswojony - Piotr Polaszczyk

Po kilku dniach mogę śmiało powiedzieć, że odniosłem mały sukces, jeśli chodzi o oswojenie Leosia. Od kilku dni wychodzimy na coraz to dłuższe przechadzki. zaczęło się od wyjścia na podwórze, potem na chodnik, potem był już pobliski sklepik...
A wczoraj, pochwalę się, wyszliśmy na spacer po osiedlu. Dziś mam plan wyjść z nim dalej, jeśli tylko pogoda pozwoli, bo coś się na deszcze zanosi.
W ogóle to mam nadzieję, że to nie jest jeszcze koniec lata. Jakoś jeszcze nie mam ochoty na ponowną półroczną zimę...a Wy?

wtorek, 20 sierpnia 2013

Spacer z Leonadro? - Piotr Polaszczyk

Witajcie!
Dziś na krótko, bo mam nowe  obowiązki związane z nowym lokatorem.  Od dwóch dni próbuję, go wyprowadzać na zewnątrz. Jak się domyślacie, na początku było bardzo ciężko.
Leonardo ma urazy psychiczne na pewno, po tym jak całe swoje życie spędził bez opieki pod gołym niebem.
Piotr Polaszczyk - kamienice
Piotr Polaszczyk - kamienice
Ale czas na wizytę u weterynarza nadchodził nieuchronnie i musieliśmy się wydostać na zewnątrz. Przygotowywałem go do tego przez 3 dni. Pierwszego dnia stał przed drzwiami i nie wyszedł nawet na krok za nie. Drugi dzień - wyszedł na klatkę schodową. Trzeciego dnia doszedł do bramy wejściowej kamienicy.
W ten sposób udało mi się go przetransportować do samochodu a potem do weterynarza. Jak się domyśliłem nie obyło się bez lekarstw na tzw. robaki wszelkie. Od 2 dni się kurujemy z Leosiem.
Jutro mam plan wyjść z nim do sklepu na krótki spacer, może uda się powędrować gdzieś dalej...? Mam nadzieję, bo tęsknie już za spacerami w otoczeniu kamienic.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Pierwszy dzień - Piotr Polaszczyk

Pewnie jesteście ciekawi, jak mi się układa życie z nowym kolegą. Opisze więc Wam kilka faktów z początków naszego wspólnego życia.  
Piotr Polaszczyk - kamienica
Piotr Polaszczyk - kamienica
Po tym, jak zamknąłem za nim drzwi swojego mieszkania , uprzątnąwszy wcześniej jego wymioty oczywiście, oprowadziłem go po mieszkaniu. Potem spędziliśmy trochę czasu na rozmowie, żeby go oswoić. Minęło kilka godzin, kiedy udało mi się go przekonać do kąpieli.  o dziwo, był bardzo spokojny jak już wszedł do wody. 
Przygotowałem mu posłanie z koców na podłodze w mojej sypialni. przed snem zjadł jeszcze trochę chleba i wypił ciepłej wody. Tym razem nie zwymiotował już. Ucieszyłem się. 
Tak minął nam pierwszy dzień. Nazwałem go Leonardo, po Leonadro da Vinci. czuję, że jak się bardziej oswoi okaże się, że ma sporo talentów i pasji. Może też pokocha spacery i kamienice, tak jak ja!

wtorek, 6 sierpnia 2013

Nowy kolega - Piotr Polaszczyk

Przygarnąłem psa. Podczas jednego ze spacerów po okolicy spotkałem małego kundelka. brak obroży, żadnych znaków szczególnych... wszystko wskazało na to, że to bezpański pies. Zrobiłem się jakiś bardzo wrażliwy ostatnio. Mam nadzieję, że nie skończy się to otworzeniem schroniska niebawem.
Jednak nie mogłem przejść tak obok. Oczywiście moja słabość zaczęła się od tego, że postanowiłem wziąć psinę i dać jej tylko coś do jedzenia. Byłem już blisko domu, tym bardziej ta myśl skłoniła mnie do działania. Pies szedł za mną po tym, jak go lekko oswoiłem poprzez głaskanie. Tak, był brudny, ale i tak to zrobiłem.
Kiedy stał w bramie mojej kamienicy, zaczął się trząść, jakby ze strachu, że go tam zostawię.  Człowiek w  takich sytuacjach jest, jak głupi i zaczyna mówić po polsku do zwierzęcia, jakby ono rozumiało komunikaty. Nie pomogło, więc psina poczłapała ze mną na górę.
fot. Piotr Polaszczyk
fot. Piotr Polaszczyk
Zdrowy rozsądek, a właściwie jego resztka, pozwoliła mi jedynie na to, żeby nie wpuszczać go do mieszkania. Najszybciej jak potrafiłem pobiegłem do lodówki. W rękę wpadła mi jakąś nadgryziona kiełbasa. W pół minuty byłem z powrotem przy nim.
Na początku nie chciał nic zjeść. Ale po chwili pochłonął ją wręcz w całości. I na zakończenie zaczął się jakby dusić i zwymiotował wszystko... Wybaczcie, że to opisuję, ale tak mnie to wszystko uderzyło, że od tego momentu wiedziałem, że jedynie ja mogę go teraz wziąć i uratować. Co Wy byście zrobili na moim miejscu?
Nie potrafiłem zamknąć drzwi i mieć tego wszystkiego w...
Zamknąłem drzwi, ale psina była po właściwej ich stronie.

niedziela, 21 lipca 2013

Dobry humor - Piotr Polaszczyk

Mam dziś bardzo dobry humor.  I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co może być tego powodem. Tak czy inaczej chciałem się podzielić z Wami odrobiną uśmiechu i życzyć Wam cudownego popołudnia i miłego wieczoru. Ja mam zamiar wykorzystać ten czas w wiadomy sposób – spacerek dzisiaj. Ktoś ma ochotę się przyłączyć to zapraszam! Pozdrawiam Was – Piotrek Polaszczyk.

sobota, 20 lipca 2013

Wycieczka rowerowa - Piotr Polaszczyk

Okey. Wycieczek rowerowych ciąg dalszy. Dziś pojeździłem po okolicy. I muszę przyznać, że rowerowa perspektywa widzenia – jest inna niż ta z perspektywy pieszego. Dlaczego? Bo przede wszystkim jest uboższa w czas. Nie mam czasu na podziwianie, bo prowadzę. Przejeżdżam obok ulubionych miejsc i gdybym wcześniej nie wiedział, że w tym miejscy jest piękny detal, to nie zauważyłbym go zapewne.

Ale są też tego plusy, bo omijam te nieprzyjemne miejsca, które są wręcz dołujące przez swój wygląd i szybko zmierzam tam, gdzie jestprzyjemnie!


Także wniosek jest taki: w nowe miejsca idę pieszo, a potem wracam tam z rowerem. Polecam i jedno i drugie. Korzystajcie z pogody, zdrowia – polecam Wam gorąco!

czwartek, 18 lipca 2013

Analiza rowerowa - Piotr Polaszczyk

Dziś wyjechałem na przejażdżkę za miasto. Rower. Wyciągnąłem, odkurzyłem i muszę przyznać, że żałuję, że tak późno na to wpadłem.
Miałem okazję pooglądać cudowne krajobrazy. Przejechałem praktycznie przez wszystkie dzielnice od Centrum po peryferia miasta. Mogłem sobie zrobić szyba analizę zabudowy. Oto moje wnioski:
- im bliżej centrum, tym więcej zabytkowych kamienic,
- im bliżej obrzeży miasta, tym mniej kamienic na rzecz zabudowy typu: wielorodzinnego,
- im bliżej centrum tym gorszy stan techniczny budynków (czyżby brak funduszy?),
- im bliżej obrzeży miasta, tym lepszy stan techniczny budynków (bo są nowe!).


Czyli co? Zmieniamy się w wielopiętrowe metropolie i przestajemy doceniać piękno zabytkowych kamienic…ehhh. Nie podobają mi się wnioski z mojej rowerowej wycieczki. 

wtorek, 16 lipca 2013

Wystawa - Piotr Polaszczyk

W Rynku mojego miasta była dziś ustawiona wystawa, która poświęcona została zabytkom, które są obecnie w ruinie, a kiedyś uświetniały swoim blaskiem kompozycję budynków. Ucieszyłem się tak samo bardzo, jak zasmuciłem. Miło było popatrzeć na kunsztownie wykonane budynki, ale myśl o tym, w jakim stanie są one obecnie przeraża mnie…
Patrzyłem tak dłuższą chwilę na piękne fotografie. Później postanowiłem usiąść na pobliskiej ławeczce i poobserwować ludzi. I co? Mało kogo zainteresowały zdjęcia… Niemożliwe!

Stwarza się ludziom możliwości, wychodzi do nich z czymś podanym na tacy, a oni gardzą prezentem. To brak kultury! W ciągu godziny może 70-80 osób się zatrzymało czy też zwolniło kroku. Tak, niezła liczba, ale przy tysięcznym tłumie, który minął mnie i wystawę to już nie wygląda tak okazale. Wstyd…

poniedziałek, 15 lipca 2013

O gotowaniu - Piotr Polaszczyk

Wiecie… mam wiele zdolności, takich wrodzonych i wyuczonych. Ale jednak rzeczy nie potrafię na pewno – gotować! Jakie to smutne. Czasem mam ochotę zjeść coś naprawdę wyjątkowego (tak tylko zaznaczę, ze dla mnie wyjątkowe może być nawet spaghetti albo omlet na śniadanie). Problem w tym, że nie łapię totalnie proporcji, nie wiem co dodać do czego itd. Nawet jak próbowałem kiedyś robić coś z instrukcją dla ciężej łapiących, gdzie przepis był z instrukcją na 2 strony A4 z wyszczególnionym każdym działaniem (łącznie z wyrzuceniem skorupki po jajku do śmieci) – no niestety, nawet to potrafiłem zepsuć.

Czasem jednak mam takie dni, że mam ochotę spróbować coś samemu, szczególnie, jak mam natchnienie. A ostatnio takiego nabrałem podczas jednego spaceru – kiedy to z jednego z mieszkań wydobywał się tak przesmaczny zapach świeżo upieczonego ciasta. Takiego domowego – nie to co w cukierniach. I wyobraziłem sobie ciasto drożdżowe z wiśniami… takie ciepłe i do tego szklanka mleka. To mój smak dzieciństwa.

I co zrobił Piotr Polaszczyk? Internet, fora, przepisy i poszedłem do sklepu kupić co trzeba. W kuchni spędziłem chyba 4 godziny… robiłem wszystko, jak wskazywały instrukcje… i nic z tego. Ja nie wiem jak ja to robię, ale w kwestiach kuchennych potrafię zepsuć wszystko.

Dobrze, ze mam czajnik elektryczny, bo chociaż herbatę umiem sobie sam zaparzyć. Gorzej już z jajecznicą, ale czasem zjadam. Pewnie wyobrażacie sobie mój sposób żywienia, kiedy nie mam czasu na restauracje… tak nie jest to nic zdrowego, niestety.

Ale powiem wam, że mimo wszystko to ciasto nadal za mną chodzi… tyle, że takiego już nie znajdę w żadnej cukierni. Może wiecie gdzie można kupić takie własnoręcznie robione domowe wypieki? Nie ważne miasto nawet… przejadę pół Polski, jak będzie trzeba, tylko musze wiedzieć, że warto!


P.S. Chyba będę miał teraz dodatkową misję poza moimi ukochanymi kamienicami – znaleźć moje ulubione ciasto drożdżowe! 

sobota, 13 lipca 2013

O dźwięku - Piotr Polaszczyk

Przeszedłem wczoraj nieopodal Akademii Muzycznej – umieszczona w pięknym budynku budzi mój podziw dla kunsztu architektury. Powiem Wam, że  jakoś magicznie się czuję, kiedy przechodzę koło niej i słyszę jak studencie ćwiczą grę na różnych instrumentach. Te dźwięki mieszają się i wrażenie jest takie, jakby cały budynek grał. Jakby był przepełniony muzyką, która zaraz wybuchnie. Przechodzi się obok i chce się tam wejść do środka, dotknąć sztuki. Mam tak codziennie dwa razy, to odczucie, bo moja droga do pracy prowadzi obok Akademii. Czasem zastanawiam się, jakby to było umieć grac na jakimś instrumencie. Chyba wybrałbym fortepian, jakbym miał wybór… ale to dla mnie taka abstrakcja, jak dla 3-letniego dziecka prowadzenie samochodu.


Rozmarzyłem się… 

piątek, 12 lipca 2013

Odwiedziny czeskiego kuzyna - Piotr Polaszczyk

Odwiedził mnie mój kuzyn zza granicy polsko-czeskiej. Przyjechał na niedługo, ale jak miło było się spotkać. Szczególnie, że też lubia rchitekturę. Pokazałem mu mój nieskończony model i powiedział, że zrobi podobny – replikację najpiękniejszej praskiej kamienicy jego zdaniem. Ciekaw jestem czy zapał mu nie minie i czy faktycznie uda mu się to zrobić. Mamy się przekonać o tym przy najbliższym spotkaniu – więc pewnie do świat grudniowych. Trochę czasu jest, więc może się uda nam obojgu pociągnąć prace popołudniami, a raczej wieczorami po pracy. 



Poza tym, przez prawie 2 dni cały nasz wolny czas spędziliśmy na łażeniu po mieście i podziwianiu kamienic… Miłe spotkanie, naprawdę. Nie ma to jak porozmawiać z człowiekiem, który ma podobne pasje i cię rozumie w 100%. Pozdrawiam kuzynie, do zobaczenia niebawem! 

wtorek, 9 lipca 2013

Coś dla ciśnieniowców - Piotr Polaszczyk

Dziś już bez żadnych większych przygód. Przespacerowałem się po okolicy, kupiłem najlepsze lody w okolicy – pistacjowe tym razem i w ciągu godziny byłem w domu. Zastanawiałem się nad dalszymi pracami nad modelem, który nadal nie ukończony, jednak męczący dzień w pracy dał za wygraną i praktycznie zasnąłem w fotelu, jak wróciłem. Na pól przytomny zdążyłem jedynie przenieść się na łóżko. Jak się okazało następnego dnia podobno poprzedniego dnia w wieczorowych godzinach ciśnienie spadło bardzo drastycznie (dawno nie odnotowano tak gwałtownego spadku), stąd moja senna zagadka została rozwiązana. Tak to jest, kiedy bywa się wrażliwym na spadki ciśnienia. Wy tez tak macie? Ciekaw jestem ilu z nas wczoraj zmorzył sen niespodziewanie.  

poniedziałek, 8 lipca 2013

Piotr Polaszczyk - bohater?

Słuchajcie jaka historia. Byłem wczoraj zwyczajowo na spacerze. Zapuściłem się w dalsze tereny, odległe od mojego miejsca zamieszkania. Nie znam całego miasta, ale mapę przestudiowałem niejednokrotnie i stąd mogę sobie wędrować bezpiecznie i nie bać się, że zabłądzę.

Ale co się wydarzyło? Byłem już dość daleko w jednej z niebezpieczniejszych dzielnic, ale nie miałem jakiś specjalnych obaw. Poza tym robiła się dopiero szarówka, więc też sporo ludzi na chodnikach i było spokojnie. Idę sobie tak przed siebie, podziwiam kamienice i nagle słyszę awanturę, płaczące dziecko z jednej z nich. Zwolniłem kroku, bo coś mnie tknęło, że tak trzeba. Nagle ludzie zniknęli w około, tak jakby nie chcieli słyszeć, co się dzieje – wybierali okrężne drogi, omijali szerokim łukiem kamienicę z dziwnymi odgłosami przemocy.

Zatrzymałem się pod oknem, z którego wydobywał się hałas. Stałem może z 20 sekund, gdy nagle okno się otworzyło i wyskoczył z niego mały chłopiec – może z 5 lat. Skoczył prosto na mnie. Złapałem go. Płakał.

W ręku trzymał sznurówkę, więc spojrzałem na jego buty. Jeden nie był zawiązany. Widać chłopiec nie zdążył. Dla bezpieczeństwa tej rodziny nie podaję lokalizacji ich miejsca zamieszkania, ale chyba nie będzie tajemnicą, ze chłopiec miał na imię Pawełek.

Pawełek był przerażony, więc go uspokoiłem troszkę i zapytałem co się dzieje. Okazało się, że w domu miedzy wynikła jakaś awantura. Zastanawiałem się nad policją w tym momencie. Powiedziałem mu, że zajmę się tym i że może czuć się bezpiecznie. Krzyknąłem do środka, że jestem świadkiem tego co się dzieje i że Paweł jest ze mną. Nikt nie zareagował, Paweł płakał i coś mamrotał pod nosem, że on zrobi mamie krzywdę. Zadzwoniłem w tym momencie na komisariat. Po 5 minutach policja była na miejscu. Na szczęście najbliższy komisariat był nieopodal.

Panowie policjanci zajęci się wszystkim w ostatnim dobrym momencie. Po jakiś 10 minutach z domu wyprowadzili pijanego mężczyznę, który okazał się później jakimś dalekim krewnym Pawełka i jego mamy.


Jego mama zawstydzona dziękował mi za pomoc. Popłynęło jej kilka łez i powiedziała, że nie wie, jakby to się zakończyło… Tak sobie pomyślałem, jak dobrze czasem wyjść z domu i być w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze… Kto by pomyślał, że mogę komuś pomóc, przyczynić się do uratowania jemu życia?? Mam tez jeszcze jedno przemyślenie w tej kwestii – dlaczego ludzie nie zareagowali wcześniej? Co się dzieje z nami? Jak bardzo musimy być znieczuleni – przeraża mnie to. Czy jeśli ja byłbym w podobnej sytuacji…. Ehh, wolę nie myśleć o tym. 

sobota, 6 lipca 2013

Jak zmienić świat? - Piotr Polaszczyk

Od jakiegoś czasu myślę o tym czy daję z siebie 100%. Czy mógłbym zrobić więcej, żeby pomóc polskiej architekturze. Gdzie tu jest jakieś rozwiązanie i czy jest w ogóle. Jakoś to wszystko mnie przytłoczyło i nawet wczorajszy spacer był jakoś tak nasączony goryczą. 
Do głowy przychodzi mi jedynie to, że powinniśmy jako społeczeństwo działać wspólnie i dążyć do dobrego. Problem w tym, że każdy ma inne pojęcie dobra, prawda? Chodzę ulicami, oglądam ten świat i czuję jakąś złość na ludzi… a może bardziej na swoją bezsilność w tym wszystkim. Dlaczego ludzie mają ograniczony sposób widzenia i patrzenia na świat? A nawet jak się komuś zwróci uwagę albo pokaże inną perspektywę – naprawdę czuję, że to się mija z celem. Słowa odbijają się od nich bez przetworzenia – jak grochem o ścianę.



Smutno mi, bo widzę prawdę. Inni nie chcą jej dostrzec. Czyli to oznacza, że już na zawsze zostanę sam w tym stanie smutku? I do tego wszystkiego czas upływa, sekunda za sekundą, godzina za godziną… a przecież nawet najtrwalszy budynek ma swoja określoną wytrzymałość– nawet jeśli dbamy o niego na co dzień. Nie chce mi się myśleć w tym momencie o tych zabytkach, które są pozbawione opieki… ehh. 

czwartek, 4 lipca 2013

Truskawkowe myśli - Piotr Polaszczyk

Czy lubicie tan czas kiedy robi się ciepło a truskawki są tak tanie, że można je zobaczyć na każdym rogu miejskich ulic? Tak, ja uwielbiam ten czas – tak samo jak truskawki. Od kilku dni właściwie nic innego nie jem, jak właśnie je. Wczoraj nawet zrobiłem sobie koktajl z lodem i poszedłem z nim do parku. Cudowny czas. Można takimi drobiazgami uszczęśliwić się znacząco.

Ostatnio jak kupowałem truskaweczki od mojej „zaprzyjaźnionej” sprzedawczyni nawiązaliśmy krótką rozmowę o architekturze. Akurat nie było nikogo za mną w kolejce, więc pozwoliłem sobie na śmiałość i zacząłem wychwalać tutejszą architekturę. O dziwo sprzedawczyni była bardzo zorientowana w tych kwestiach i podzieliła moje zdanie – jakoby świat niszczał… a my nie potrafimy nawet w tak małym stopniu zadbać o to co mamy, o historię, dziedzictwo kulturowe. Dodatkowo powiedziała mi, że 15 lat temu wyprowadziła się z miasta na wieś. Dlaczego? Ze względu na małe dzieci, kontakt z natura i potrzebę spokoju. Ale dodała też – no i nie mogłam patrzeć na to wszystko co się dzieje z budownictwem… dołowało mnie to.


Hmm… jak ja ta Panią rozumiem. Zacząłem się zastanawiać co mogę zrobić, żeby jakoś zmienić ten stan rzeczy. Macie dla mnie jakieś pomysły? Samemu w pojedynkę trudno jest wałczyć. 

wtorek, 2 lipca 2013

Moi przyjaciele - Piotr Polaszczyk

Haaa… przyjaciele nie zawiedli. Jesteście cudowni. Chciałem Wam podziękować za cudowny czas, przyjemny spacer z tak ogromną dawką radości i przepiękny prezent. Ta fotografia naszego atmosferycznego miasta zawiśnie niebawem nad moim łóżkiem. Życzyłbym sobie i innym tak wspaniałych ludzi wokół siebie.



Kochani, wiecie jak bardzo istotna jest dla mnie moja architektoniczna pasja. Dziś publicznie chciałbym powiedzieć, że wasza obecność w moim życiu jest dla mnie porównywalna do niej. Tak jak życie bez pasji nie ma smaku – tak samo bez Was nie miało by takiego znaczenia, jakie ma tu i teraz. Mieć przyjaciół to cenny dar! Ja go otrzymałem i jestem za to bardzo wdzięczny. 

sobota, 29 czerwca 2013

Urodziny - Piotr Polaszczyk

Niebawem mam urodziny. Miałbym takie życzenie, żeby w tym dniu pójść na niekrótki spacer w gronie moich przyjaciół. Odwiedzić moje ukochane miejsca. No a po wędrówce poświętować już bardziej tradycyjnie. Ciekawe czy moi znajomi zdążą zobaczyć ten wpis?



Musiałem odstawić moje modelowanie na drugi plan ostatnio, niestety. Brak czasu to nie jest czynnik sprzyjający tak czasochłonnemu zajęciu, jak klejenie modelu… Ale to nic, nadal jestem pełen nadziei, że uda mi się zakończyć to zadanie, które sobie wyznaczyłem.  Trzeba spełniać swoje marzenia – wtedy świat wydaje się lepszy i piękniejszy! 

piątek, 28 czerwca 2013

Strach chorobowy zażegnany - Piotr Polaszczyk

Uff… na szczęście moje obawy chorobowe zostały rozwiane po 2 dniach leżenia w łóżku. Czasem miło jest sobie odespać zmęczenie, ale  ja należę do osób, które cenią sobie aktywny wypoczynek i tak prawdę mówiąc – męczy mnie lenistwo. Jeden dzień to wystarczająco duuużo. A jak to wygląda u Was?

Na dziś tylko tyle, ponieważ stos obowiązków domowych czeka na mnie. A milo byłoby też wyjść gdzieś i poobserwować to i owo. Pozdrawiam z uśmiechem – Piotr Polaszczyk!


środa, 26 czerwca 2013

Piotr Polaszczyk chory?

Miałem dziś nienajlepszy dzień. Jakieś osłabienie organizmu mnie dopadło. Zaatakowały wirusy i leżę w łóżku delikatnie „umierając”. Ale chciałem napisać kilka zdań nim się położę, bo nie wiem, kiedy się obudzę. Ależ dramatycznie to zabrzmiało. Nie chodzi o to, że już się nie obudzę, tylko pewnie minie kilka dni nim będę w stanie swobodnie się poruszać i…. kontynuować pracę nad moim modelem i zrelacjonuję to dla Was. To tylko tyle dziś, życzcie mi zdrowia

wtorek, 25 czerwca 2013

Modelowanie - Piotr Polaszczyk

Próbuje od kilku dni gromadzić materiały na model mojej kamienicy. Sam już nie wiem co jest najlepszego. Zastanawiałem się nad wyrzeźbieniem jej już nawet w gipsie. Ale chyba teraz pozostanę przy wersji papierowo- kartonowej. Będzie tak jak w podstawówce – kolorowe pudełeczka. Nie wiem tylko jak rozwiązać te wszystkie rzeźbienia na elewacji. Chyba będę to rysował. Muszę w tym celu szczegółowo sfotografować w detalu moja kamienicę. 

Nie sądziłem, że to będzie wymagało ode mnie tyle przygotowań, szczególnie, że na dobrą sprawę jeszcze nie zacząłem tworzyć. Ale póki co mój zapał nie stygnie, więc idę za ciosem. Nie tracąc czasu na gadanie (a raczej pisanie) – wybaczcie – idę się bawić w modelowanie! 

niedziela, 23 czerwca 2013

GORĄCO - Piotr Polaszczyk

Co za dzień. Wysoka temperatura w pracy, w domu i na zewnątrz. Czas na spacer! Nie ma nic bardziej odprężającego dla mnie niż wędrówka, podziwianie świata i przemyślenia. Dziś mój kumpel powiedział mi, ze dla niego to tylko zimne piwko i meczyk po takich dniach w robocie, jak dziś. Nie twierdzę, że zimne piwo w upalny dzień w miłym gronie ludzi – to nie jest przyjemne. Jednak spacerowanie, a może bardziej powinienem powiedzieć zwiedzanie i oglądanie – to naprawdę niesamowity relaks dla mnie. Nie jest porównywalny do niczego innego. Nie wiem dlaczego ludzie po wykańczającym dniu umysłowej pracy siadają przed TV i obciążają swój mózg jeszcze bardziej, doprowadzają go do chaosu i godzinami ślęczą przed monitorami TV czy komputerów. Może po prostu nie znają innej możliwości, może nikt im tego nie pokazał w innym świetle. Hmm… tak czy inaczej polecam Wam bardzo „gorąco” (tak jak i jest dzisiejszego dnia) bardziej fizyczny sposób odpoczynku.



Spróbujcie, może zakochacie się w tym, tak jak i ja! Pozdrawiam…może już nie tak gorąco, żeby lekko ochłodzić temperaturę powietrza. Piotr Polaszczyk.

piątek, 21 czerwca 2013

Wspomnienie z dzieciństwa - Piotr Polaszczyk

Cudowna przechadzka wczorajszego wieczoru. Każda mogłaby w taki sposób wyglądać. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak świat wygląda z perspektywy nieba? Właściwie nie jest to nic nadzwyczajnego. Wystarczy wsiąść w samolot i popatrzeć, jednak pomyślcie o tym jakie widoki mają np. ptaki? Mogą frunąc bezpośrednio nad naszymi głowami i szczytami dachów kamienic. Mogą też frunąc setki metrów nad nami. Widzą nas wtedy jak mróweczki, a budynki są jak opakowania po zapałkach. Aż przypominają mi się klasery na literki, które w szkole podstawowej robiliśmy na lekcji języka polskiego.



Hmm… właściwie to dopiero do mnie dotarło, ze to był taki mój pierwszy model budynku, jaki zbudowałem. Pamiętam, że moja polonistka chwaliła mnie za moja kreatywność, gdyż pokolorowałem pudełka zanim je posklejałem. Mówiła: „Piotruś – wyróżniasz się na tle grupy. Pewnie kiedyś będziesz artystą.” Czy jestem? Sam nie wiem, ale jedno jest pewne – natchnęło mnie to do zbudowania własnego modelu kamienicy. Najlepiej tej, w której mieszkam

czwartek, 20 czerwca 2013

Ciepły wieczór - Piotr Polaszczyk

Co za dzień. Piękny i słoneczny. Aż mogłoby się wydawać, że za bardzo po tej półrocznej zimie, o której na szczęście już zapomnieliśmy. Mam na dziś plan, aby wieczorową porą wyjść na spacer po moim mieście. Dawno już nie widziałem kamienic w wieczornym świetle i co więcej przyjemnego – będę mógł wyjść w koszulce i spodenkach bez żadnych uniedogodnień pogodowych

Kto idzie ze mną? J Pozdrawiam ześwirowanych na punkcie architektury! Piotrek Polaszczyk 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Moja filozofia myślenia - Piotr Polaszczyk

Chciałem się dziś z Wami podzielić pewną myślą. Chciałbym Wam podpowiedzieć, jak patrzeć na świat. Nie musicie sobie tego brać do serca, ale ta moja metoda patrzenia zmieniła mnie bardzo i moje podejście do pewnych spraw. Na lepsze!

Opowiem to na przykładzie mojej miłości do kamienic - odkrywania piękna w przestrzeni nam najbliższej.

Chodzi o to, żeby patrzeć na kogoś lub na coś, jako na wytwór pewnej twórczości. Wtedy możemy sobie uświadomić, jak wiele pracy musiało być włożonej w proces tworzenia. Następnie spróbujcie wyobrazić sobie, że to Wy jesteście tymi twórcami. Wyobraźcie sobie ogrom pracy i wysiłku, jaki musieliście włożyć, aby wykreować ów piękną rzecz.



Gwarantuję Wam, że nawet jeśli uważaliście ten „przedmiot” za brzydki do tej pory, na pewno nabierze on innych walorów, kiedy popatrzycie na niego właśnie w taki sposób. Spróbujcie.

Ja tak miałem z kamienicami. Dzięki temu umiem na nie spojrzeć i docenić ich piękno, nawet kiedy są obdrapane, z grzybem i pleśnią na elewacji… Niesamowite jest dla mnie to, jaki nakład sił musiał włożyć człowiek, a właściwie rzesza ludzi, aby stworzyć coś tak pięknego i funkcjonalnego – z myślą o drugim człowieku. Czy to nie napawa Was dumą i zachwytem? Mnie bardzo.


Polecam Wam gorąco patrzenie na świat w ten sposób. Możecie dostrzec piękno w obdrapanej kamienicy…a nawet starszym człowieku z setka zmarszczek na twarzy. Naprawdę, to działa.