czwartek, 28 listopada 2013

Okna - Piotr Polaszczyk

Zastanawia mnie, jak to możliwe, że ludzie nie robią sobie nic z przyjętych przepisów ochrony zabytków. Nie wiem dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem. Może ponieważ świat był bardziej barwny jesienią i wszelkiego rodzaju czerwone odcienie nie rzucały się mi w oczy, ale...

Idę miastem, stała trasa spacerowa z moim psem i co widzę? Piękną kamienicę (tzn. piekną w latch jej świetności, bo obecnie w ruinie) i czerwone framugi okien od zewnętrznej strony. Nie wiem jak ludzie nie mogą posiadac wyobraźni, przecież to jest karalne!
Nie dośc, że mało kto przestrzega wymogów formalnych, co do materiałów z jakich można nowe okna wstawiac, to dodatkowo malują je na kolory tęczy... strasznie mnie to razi i irytuje! Są czasem jeszcze lepsze numery, kiedy ludzie wybierają inne modele okien, niż reszta w danym budynku. Wtedy kamienica wygląda jak straszydło. Jak taki człowiek po wypadku, cały w bliznach - tak bym to porównał. Smutne to wszystko. Gdzie nasza świadomosc? Czy ona w ogóle istnieje?

piątek, 22 listopada 2013

Listopad - Piotr Polaszczyk

Jesień, jesień, jesień...a jutro zima! Jakiś "zabiegany" mam ten miesiąc. Może to i dobrze, bo przynajmniej człowiek nie ma czasu na rozważania nadchodzacej zimy. A może my, Polacy, się zwyczajnie źle do tej zimy nastawiamy?
Hmm... czyżby to zeszłoroczna "półroczna" zimowa trauma czy może półfikcyjne zapowiedzi medialne, jakoby ponownie nawiedziła nas zima stulecia? Kiedyś słyszałem od pewnego zaprzyjaźnionego meteorologa, ze przewidywanie pogody jest trochę, jak wróżenie. Dlaczego?

Nie jesteśmy w stanie przewidziec pogody na dłużej niż 3 dni do przodu, gdzie i tak z każdą godziną przewidywania te są coraz mniej prawdopodobne. To gdzie tu przewidywanie ZIMY STULECIA? Chyba nie będę brał tego na poważnie i będę cieszyl się perspektywą pięknej, świątecznej puchowej zimy, po której nastąpi bardzo szybko wiosna.

Ha, i kogo prognoza pogody podoba Wam sie bardziej? Bo moja jest tak samo prawdopodobna, jak fachowców w tej dziedzinie.

piątek, 1 listopada 2013

Wszyscy święci - Piotr Polaszczyk

Ciekaw jestem jaka jest wasz opinia na temat Wszystkich Świętych. Na temat tego polskiego święta, tradycji nawiedzania grobów itd. Szczególnie w kontekście halloweenowych zachodnich naleciałości.

Hmmm... Muszę przyznać, że pomimo całej mojej tolerancji, co do nowości, postępów i otwartości, jaką mam - coś tu nie jest tak. Porównam to do budownictwa i architektury.

Jeśli mamy jakieś małe miasteczko, w którym znajdują się same barokowe kamieniczki, to nie za dobrze wyglądać przy tym będzie nagle wielki kolos ze szkła w środku ów miejscowości. Chyba się ze mną zgodzicie...

Nie ma nic złego w postępie, smakowaniu nowości, ale trzeba mieć jakąś namiastkę rozwagi we wszystkim moim zdaniem. Jakbym Każdą nowość traktował jak coś "lepsze" i zmieniał wszystkie moje nawyki, zachowania, potrzeby itd. właśnie pod tą "nowość" to jak moje życie by wyglądało? Chaos!

Stąd uważam, że należy mieć rozwagę w przyjmowaniu zachodnich wierzeń i tradycji, które uderzają w to, co mamy bardzo cennego - w nasza polską tradycję, kulturę, tożsamość.

Dziwi mnie to, dlaczego jakoś nigdy na zachodzie "holloweenczycy" nie przejmują naszych tradycji. Dlaczego? bo są o tyle mądrzejsi od nas w kwestii zachowania tożsamości narodowej. Tylko o to tu chodzi.

Moi Drodzy, już dawno temu skończyły się czasu, kiedy to, co było na zachód od naszych granic kraju było "lepsze", bogatsze, z większą możliwością wyboru... Dawno temu się te czasu skończyły - to po pierwsze. A po drugie dziś to my mamy o wiele więcej bardziej wartościowych "produktów", których zazdroszczą nam zachodni przyjaciele.  

Zastanówmy się nad tym czasem. Na przykład wtedy, kiedy wciskamy dziecku dynię do ręki i kłopoczemy się bardziej nad tym, jaki strój na "halloween" jemu przygotować, zamiast wytłumaczyć, że Święto Wszystkich Świętych, to radosne święto naszych patronów, a nie dołujące wspominanie zmarłych. Nawiasem mówiąc 2 listopada to Dzień Zaduszny. Zastanawia mnie to wszystko...

piątek, 18 października 2013

Babcia Krystyna - Piotr Polaszczyk

Byłem wczoraj w odwiedzinach u mojej babci. To cudowna kobieta z olbrzymim poczuciem humoru, radością i pogodą ducha - mimo podeszłego już wieku - która zawsze nastraja mnie pozytywnie do życia. Dodam tylko, że wiele w życiu przeszła, ale mimo tego zawsze dostrzegała pozytywy - nawet w najgorszych sytuacjach. Od niej nauczyłem się, jak patrzeć na świat, żeby dostrzegać obie strony (nie tylko tą czarną, ale tez białą), by mieć możliwość wyboru - jak ocenić dane wydarzenie. A przez to jak się zachować, co przemyśleć i jakie wnioski wyciągnąć. 
Bardzo mądra kobieta. Mało takich już na świecie. 
Piotr_Polaszczyk (30)
Ale nie o tym chciałem Wam powiedzieć. Babcia Krysia jest ponadto niesamowicie utalentowaną kucharką z ogromnym wyczuciem smaku. Zawsze wiec co dodać, co pomieszać i wychodzi jej zawsze jakieś kulinarne cudo. Chyba każdy wnuk tak mówi o swojej babci - zdaję sobie sprawę z tego, ale jakbyście spróbowali jej kruchego, ciepłego, prosto z pieca ciasta drożdżowego ze śliwkami... na pewno byście oszaleli, tak jak i ja!
Poziom endorfin rośnie w organizmie wraz z ilością spożytego przez nas ciasta. Tak bym to określił. Takie słodkie lekarstwo na całe zło. Dostałem kawałek ciasta do domu, ale chyba nie muszę Wam mówić, że do dziś ono nie dotrwało. Zjedzone. 

czwartek, 10 października 2013

Ciężki dzień... Piotr Polaszczyk

Musze się pożalić. Wiem, że to jest takie "niemęskie" według większości populacji ludzkiej, ale może to znaczy, że mam w sobie coś z kobiety... a może, że jestem tylko człowiekiem i mam określoną wytrzymałość. 
Piotr_Polaszczyk (12)
Nie wiem czy macie czasem takie beznadziejne dni, kiedy wszystko się psuje. Począwszy od wstania lewą nogą rano po koszmarne sny w nocy...?
Dziś taki dzień miałem ja. Irytacja sięgnęła zenitu. Dramatyczne sny w nocy. Pobudka rano, zimna woda w kranie (znowu niezapowiedziana awaria). Kawa poranna wylana na koszulę, ostatnią wyprasowaną dodam. Spóźnienie do pracy, bo musiałem wyprowadzić psa rano, który mi uciekł, bo znalazł sobie idealny czas na zabawę z samego rana. 
A skoro już się spóźniłem, to zauważony przez szefa generalnego, który akurat dziś raczył odwiedzić nasza placówkę, w dodatku skomentował moją niewyprasowaną koszulę, której nie miałem możliwości już doprowadzić do ładu... wybrałem krótsze spóźnienie do pracy na rzecz niewyprasowanej koszuli... to był błąd. 
Po pracy zakupy w sklepie i brak portfela, który zostawiłem w pracy... To był już szczyt mojej wytrzymałości... Wróciłem do pracy i raz jeszcze do sklepu. Głodny dotarłem do domu 2 godziny później niż zwykle. I co zastałem? Sajgon w kuchni... Leonardo miał tzw. "dzień ADHD" od rana począwszy do wieczora włącznie... 
Jak już to ogarnąłem, wyprowadziłem go ponownie, zjadłem odgrzaną mrożonkę ze sklepu, bo nie miałem już siły na nic innego... (było ohydne) - usiadłem do komputera. A tu jakiś błąd logowania (logowałem się do sytemu 5 razy). I tak dotrwałem do tego momentu, kiedy pisze Wam to. Pierwsza rzecz dziś, która mi wychodzi... o ile za chwilę coś mi się nie uda ponownie...ehhh. Co za dzień.
Mam nadzieję, że nadchodząca noc będzie odrobinę łaskawsza w przebiegu wydarzeń dla mnie. A dzień jutrzejszy lepszy od tego. Mam nadzieję, że wasz dzień dziś był milszy od mojego, a jeśli nie... to nie jesteście w tym sami.

środa, 2 października 2013

Idzie jesień - Piotr Polaszczyk

Idzie jesień moi drodzy! Nawet dopatrzyć się mogę kilka przebarwień na drzewach, czyli nawiedza nas ta złota, polska JESIEŃ. Miło. Pytanie, jak długo to potrwa. Zastanawiam się nad tym jak będzie wyglądał tegoroczny rozkład temperaturowy...
Życzyłbym sobie tego roku trochę więcej jesieni i wiosny na rzecz zimy i braku słońca. Nie tylko ja zapewne. Może znowu napiszemy małą petycję do Pani Wiosny, co by nie zapominała o nas i Pani Zimy, co by nie rozgaszczała się za długo? Miejmy nadzieję, że tak się właśnie wydarzy, bo nie tylko my ludzie na tym cierpimy, nie tylko zwierzęta i rośliny... moje piękne kamienice też nie znoszą tej długotrwałej wilgoci. 

To smutne, ledwo lato się skończyło, a ja już tęsknię na letnimi spacerami...

niedziela, 29 września 2013

Mechanik na drodze - Piotr Polaszczyk

Zaczepił mnie dziś jakiś mechanik samochodowy pod domem. Była chyba jakaś awaria samochodu pod moją kamienicą. Zdziwiłem się, że rozłożył się z narzędziami na środku chodnika tarasując przejście wszystkim przechodniom. Właściwie gdyby to zobaczyły odpowiednie służby, na pewno by szybko się zwinął z tego miejsca.
Inna kwestia zastanawiająca, to fakt, że nie odholowali auta do punktu naprawczego... zdziwiłem się.
Tak czy inaczej nie mogłem wytrzymać widząc ten obrazek przy wejściu do miejsca mojego zamieszkania... i zapytałem o co chodzi mechanika. Wyobraźcie sobie jak absurdalne wymagania i powody mają niektórzy ludzie. Ów mechanik powiedział mi, że to samochód jakiegoś starszego jegomościa, majętnego przy tym dodam. Mieszkał nieopodal mnie... co dziwne, bo nigdy go nie zauważyłem. Chodziło o to, że właściciel auta (zabytkowego dodam tylko bez podawania marki) chciał mieć swoje "cacko" cały czas na oku podczas naprawy. Nie chciał wychodzić przy tym z domu, tylko widzieć całość z okna. 
Co do rozłożonych narzędzi to musiały być na chodniku, żeby miał wgląd co robi mechanik, czego używa w danej chwili itd. Pomyślałem: to jakiś absurd! Nawet powiedziałem to na głos... Mechanik tylko spojrzał na mnie i pokiwał głowom na znak potwierdzenia... Jednak dodał, że usługa była stosownie opłacona i nie miał nic do powiedzenia. Mimo tego, że nie miał podnośnika i innych potrzebnych narzędzi. Stwierdził, że pół dnia już się męczy przy tym...
Co ciekawe był cały czas nadzorowany przez właściciela w oknie jego mieszkania. Aż mi się żal zrobiło tego człowieka, jak to zobaczyłem i irytacja rozłożonymi narzędziami na środku chodnika zniknęła w otchłani moich myśli na rzecz irytacji właścicielem samochodu... Dodam tylko jeszcze, że nasza rozmowa trwała być może 2-3 min., kiedy zobaczyłem Pana w oknie kiwającego na nas palcem. Nie mogłem uwierzyć. Poczułem się jak w podstawówce na lekcji matematyki, której nie znosiłem. 
Jakiś obłęd, czy ludzie są normalni? Zaczynam mieć dużą wątpliwość w tej kwestii...