Niestety, nie mówię tego będąc świętym w tej kwestii. Już nie jeden raz zdarzyło mi się przezywać takie odczucia. Zastanawiam się czy my - LUDZIE - jesteśmy jacyś nienauczalni? I można to czasem usprawiedliwić, jeśli chodzi o jakieś drobne kwestie, ale w kontekście ogromnych strat społecznych...?
Przeraża mnie to. Niszczymy wszystko wokół siebie. Zaczynając od ludzi, przez krajobraz, całe dziedzictwo kulturowe (pracę tak wielu pokoleń naszych przodków), przez środowisko i jego eksploatację... po moralność i duchowość.
Czyli wszystkie aspekty zakażone naszą "ludzką zarazą". Proszę, nauczmy się patrzeć. Mówię to do Was i do siebie samego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz