Jeszcze inna niemiła przygoda. Byłem wtedy chyba w Gdańsku…a
może to było w Gdyni? W każdym razie dobre parę lat temu. Było już dość
szarawo, bo wybrałem się na dłuższy spacer i zwiedzanie.
Poza tym incydentem tego dnia muszę przyznać, że spędziłem
bardzo miło czas i wiele zobaczyłem. W czym rzecz? Szedłem sobie chodnikiem w
jakiejś ciemniejszej części miasta, kiedy podszedł do mnie bezdomny. Zwykle
jestem otwarty na tego typu kontakty i rozmowy, jeśli trzeba. Ogólnie to
uważam, że bezdomnie dzielą się na dwie grupy: bezdomni kulturalni i bezdomni
agresywni.
Tak więc rozmowa zaczęła się standardowo: Co Pan robi? Może
mi Pan zrobić zdjęcie? Da Pan 2zł na bułkę…itd. Nawet wydawał się kulturalny i
naprawdę chciał jedzenia, więc poszliśmy w kierunku najbliższego sklepu, chciałem
mu coś kupić.
Niestety nim doszliśmy do sklepu obudziła się w nim agresja.
Nawet nie pamiętam jak to się stało. Rozmawialiśmy o życiu i wyborach…nie wiem,
może któryś z tych tematów był dla niego drażliwy. W każdym razie zaczął
wyżywać mnie, krzyczeć i kazał zapłacić sobie za zdjęcia, które mu zrobiłem.
Muszę przyznać, że wyprowadził mnie z równowagi i
zestresował jednocześnie. Nigdy mi się cos takiego nie zdarzyło. Dlatego przy
nim zacząłem kasować jego zdjęcia, żeby widział to wyraźnie i nie miał argumentów,
żeby mnie wyzywać dalej.
Pech w tym, że wcisnąłem przez nerwy opcję usuń wszystkie….i
cały dzień mojego zwiedzania poszedł w niepamięć. To znaczy w mojej pamięci
został, ale tylko tam niestety.
To był ostatni dzień mojej podróży i nie miałem czasu, ani
możliwości powrócenia w to miejsce póki co. Jak skasowałem zdjęcia i się
oburzyłem bezdomny odwrócił się na piecie i odszedł. Tak jakby to był jego cel
– podejść, zmusić mnie do skasowania wszystkiego i odejść.
Teraz już tego tak nie przezywam, ale wtedy bolało mnie to
bardzo. Jedno jest pewne – muszę tam wrócić!