niedziela, 21 lipca 2013

Dobry humor - Piotr Polaszczyk

Mam dziś bardzo dobry humor.  I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co może być tego powodem. Tak czy inaczej chciałem się podzielić z Wami odrobiną uśmiechu i życzyć Wam cudownego popołudnia i miłego wieczoru. Ja mam zamiar wykorzystać ten czas w wiadomy sposób – spacerek dzisiaj. Ktoś ma ochotę się przyłączyć to zapraszam! Pozdrawiam Was – Piotrek Polaszczyk.

sobota, 20 lipca 2013

Wycieczka rowerowa - Piotr Polaszczyk

Okey. Wycieczek rowerowych ciąg dalszy. Dziś pojeździłem po okolicy. I muszę przyznać, że rowerowa perspektywa widzenia – jest inna niż ta z perspektywy pieszego. Dlaczego? Bo przede wszystkim jest uboższa w czas. Nie mam czasu na podziwianie, bo prowadzę. Przejeżdżam obok ulubionych miejsc i gdybym wcześniej nie wiedział, że w tym miejscy jest piękny detal, to nie zauważyłbym go zapewne.

Ale są też tego plusy, bo omijam te nieprzyjemne miejsca, które są wręcz dołujące przez swój wygląd i szybko zmierzam tam, gdzie jestprzyjemnie!


Także wniosek jest taki: w nowe miejsca idę pieszo, a potem wracam tam z rowerem. Polecam i jedno i drugie. Korzystajcie z pogody, zdrowia – polecam Wam gorąco!

czwartek, 18 lipca 2013

Analiza rowerowa - Piotr Polaszczyk

Dziś wyjechałem na przejażdżkę za miasto. Rower. Wyciągnąłem, odkurzyłem i muszę przyznać, że żałuję, że tak późno na to wpadłem.
Miałem okazję pooglądać cudowne krajobrazy. Przejechałem praktycznie przez wszystkie dzielnice od Centrum po peryferia miasta. Mogłem sobie zrobić szyba analizę zabudowy. Oto moje wnioski:
- im bliżej centrum, tym więcej zabytkowych kamienic,
- im bliżej obrzeży miasta, tym mniej kamienic na rzecz zabudowy typu: wielorodzinnego,
- im bliżej centrum tym gorszy stan techniczny budynków (czyżby brak funduszy?),
- im bliżej obrzeży miasta, tym lepszy stan techniczny budynków (bo są nowe!).


Czyli co? Zmieniamy się w wielopiętrowe metropolie i przestajemy doceniać piękno zabytkowych kamienic…ehhh. Nie podobają mi się wnioski z mojej rowerowej wycieczki. 

wtorek, 16 lipca 2013

Wystawa - Piotr Polaszczyk

W Rynku mojego miasta była dziś ustawiona wystawa, która poświęcona została zabytkom, które są obecnie w ruinie, a kiedyś uświetniały swoim blaskiem kompozycję budynków. Ucieszyłem się tak samo bardzo, jak zasmuciłem. Miło było popatrzeć na kunsztownie wykonane budynki, ale myśl o tym, w jakim stanie są one obecnie przeraża mnie…
Patrzyłem tak dłuższą chwilę na piękne fotografie. Później postanowiłem usiąść na pobliskiej ławeczce i poobserwować ludzi. I co? Mało kogo zainteresowały zdjęcia… Niemożliwe!

Stwarza się ludziom możliwości, wychodzi do nich z czymś podanym na tacy, a oni gardzą prezentem. To brak kultury! W ciągu godziny może 70-80 osób się zatrzymało czy też zwolniło kroku. Tak, niezła liczba, ale przy tysięcznym tłumie, który minął mnie i wystawę to już nie wygląda tak okazale. Wstyd…

poniedziałek, 15 lipca 2013

O gotowaniu - Piotr Polaszczyk

Wiecie… mam wiele zdolności, takich wrodzonych i wyuczonych. Ale jednak rzeczy nie potrafię na pewno – gotować! Jakie to smutne. Czasem mam ochotę zjeść coś naprawdę wyjątkowego (tak tylko zaznaczę, ze dla mnie wyjątkowe może być nawet spaghetti albo omlet na śniadanie). Problem w tym, że nie łapię totalnie proporcji, nie wiem co dodać do czego itd. Nawet jak próbowałem kiedyś robić coś z instrukcją dla ciężej łapiących, gdzie przepis był z instrukcją na 2 strony A4 z wyszczególnionym każdym działaniem (łącznie z wyrzuceniem skorupki po jajku do śmieci) – no niestety, nawet to potrafiłem zepsuć.

Czasem jednak mam takie dni, że mam ochotę spróbować coś samemu, szczególnie, jak mam natchnienie. A ostatnio takiego nabrałem podczas jednego spaceru – kiedy to z jednego z mieszkań wydobywał się tak przesmaczny zapach świeżo upieczonego ciasta. Takiego domowego – nie to co w cukierniach. I wyobraziłem sobie ciasto drożdżowe z wiśniami… takie ciepłe i do tego szklanka mleka. To mój smak dzieciństwa.

I co zrobił Piotr Polaszczyk? Internet, fora, przepisy i poszedłem do sklepu kupić co trzeba. W kuchni spędziłem chyba 4 godziny… robiłem wszystko, jak wskazywały instrukcje… i nic z tego. Ja nie wiem jak ja to robię, ale w kwestiach kuchennych potrafię zepsuć wszystko.

Dobrze, ze mam czajnik elektryczny, bo chociaż herbatę umiem sobie sam zaparzyć. Gorzej już z jajecznicą, ale czasem zjadam. Pewnie wyobrażacie sobie mój sposób żywienia, kiedy nie mam czasu na restauracje… tak nie jest to nic zdrowego, niestety.

Ale powiem wam, że mimo wszystko to ciasto nadal za mną chodzi… tyle, że takiego już nie znajdę w żadnej cukierni. Może wiecie gdzie można kupić takie własnoręcznie robione domowe wypieki? Nie ważne miasto nawet… przejadę pół Polski, jak będzie trzeba, tylko musze wiedzieć, że warto!


P.S. Chyba będę miał teraz dodatkową misję poza moimi ukochanymi kamienicami – znaleźć moje ulubione ciasto drożdżowe! 

sobota, 13 lipca 2013

O dźwięku - Piotr Polaszczyk

Przeszedłem wczoraj nieopodal Akademii Muzycznej – umieszczona w pięknym budynku budzi mój podziw dla kunsztu architektury. Powiem Wam, że  jakoś magicznie się czuję, kiedy przechodzę koło niej i słyszę jak studencie ćwiczą grę na różnych instrumentach. Te dźwięki mieszają się i wrażenie jest takie, jakby cały budynek grał. Jakby był przepełniony muzyką, która zaraz wybuchnie. Przechodzi się obok i chce się tam wejść do środka, dotknąć sztuki. Mam tak codziennie dwa razy, to odczucie, bo moja droga do pracy prowadzi obok Akademii. Czasem zastanawiam się, jakby to było umieć grac na jakimś instrumencie. Chyba wybrałbym fortepian, jakbym miał wybór… ale to dla mnie taka abstrakcja, jak dla 3-letniego dziecka prowadzenie samochodu.


Rozmarzyłem się… 

piątek, 12 lipca 2013

Odwiedziny czeskiego kuzyna - Piotr Polaszczyk

Odwiedził mnie mój kuzyn zza granicy polsko-czeskiej. Przyjechał na niedługo, ale jak miło było się spotkać. Szczególnie, że też lubia rchitekturę. Pokazałem mu mój nieskończony model i powiedział, że zrobi podobny – replikację najpiękniejszej praskiej kamienicy jego zdaniem. Ciekaw jestem czy zapał mu nie minie i czy faktycznie uda mu się to zrobić. Mamy się przekonać o tym przy najbliższym spotkaniu – więc pewnie do świat grudniowych. Trochę czasu jest, więc może się uda nam obojgu pociągnąć prace popołudniami, a raczej wieczorami po pracy. 



Poza tym, przez prawie 2 dni cały nasz wolny czas spędziliśmy na łażeniu po mieście i podziwianiu kamienic… Miłe spotkanie, naprawdę. Nie ma to jak porozmawiać z człowiekiem, który ma podobne pasje i cię rozumie w 100%. Pozdrawiam kuzynie, do zobaczenia niebawem! 

wtorek, 9 lipca 2013

Coś dla ciśnieniowców - Piotr Polaszczyk

Dziś już bez żadnych większych przygód. Przespacerowałem się po okolicy, kupiłem najlepsze lody w okolicy – pistacjowe tym razem i w ciągu godziny byłem w domu. Zastanawiałem się nad dalszymi pracami nad modelem, który nadal nie ukończony, jednak męczący dzień w pracy dał za wygraną i praktycznie zasnąłem w fotelu, jak wróciłem. Na pól przytomny zdążyłem jedynie przenieść się na łóżko. Jak się okazało następnego dnia podobno poprzedniego dnia w wieczorowych godzinach ciśnienie spadło bardzo drastycznie (dawno nie odnotowano tak gwałtownego spadku), stąd moja senna zagadka została rozwiązana. Tak to jest, kiedy bywa się wrażliwym na spadki ciśnienia. Wy tez tak macie? Ciekaw jestem ilu z nas wczoraj zmorzył sen niespodziewanie.  

poniedziałek, 8 lipca 2013

Piotr Polaszczyk - bohater?

Słuchajcie jaka historia. Byłem wczoraj zwyczajowo na spacerze. Zapuściłem się w dalsze tereny, odległe od mojego miejsca zamieszkania. Nie znam całego miasta, ale mapę przestudiowałem niejednokrotnie i stąd mogę sobie wędrować bezpiecznie i nie bać się, że zabłądzę.

Ale co się wydarzyło? Byłem już dość daleko w jednej z niebezpieczniejszych dzielnic, ale nie miałem jakiś specjalnych obaw. Poza tym robiła się dopiero szarówka, więc też sporo ludzi na chodnikach i było spokojnie. Idę sobie tak przed siebie, podziwiam kamienice i nagle słyszę awanturę, płaczące dziecko z jednej z nich. Zwolniłem kroku, bo coś mnie tknęło, że tak trzeba. Nagle ludzie zniknęli w około, tak jakby nie chcieli słyszeć, co się dzieje – wybierali okrężne drogi, omijali szerokim łukiem kamienicę z dziwnymi odgłosami przemocy.

Zatrzymałem się pod oknem, z którego wydobywał się hałas. Stałem może z 20 sekund, gdy nagle okno się otworzyło i wyskoczył z niego mały chłopiec – może z 5 lat. Skoczył prosto na mnie. Złapałem go. Płakał.

W ręku trzymał sznurówkę, więc spojrzałem na jego buty. Jeden nie był zawiązany. Widać chłopiec nie zdążył. Dla bezpieczeństwa tej rodziny nie podaję lokalizacji ich miejsca zamieszkania, ale chyba nie będzie tajemnicą, ze chłopiec miał na imię Pawełek.

Pawełek był przerażony, więc go uspokoiłem troszkę i zapytałem co się dzieje. Okazało się, że w domu miedzy wynikła jakaś awantura. Zastanawiałem się nad policją w tym momencie. Powiedziałem mu, że zajmę się tym i że może czuć się bezpiecznie. Krzyknąłem do środka, że jestem świadkiem tego co się dzieje i że Paweł jest ze mną. Nikt nie zareagował, Paweł płakał i coś mamrotał pod nosem, że on zrobi mamie krzywdę. Zadzwoniłem w tym momencie na komisariat. Po 5 minutach policja była na miejscu. Na szczęście najbliższy komisariat był nieopodal.

Panowie policjanci zajęci się wszystkim w ostatnim dobrym momencie. Po jakiś 10 minutach z domu wyprowadzili pijanego mężczyznę, który okazał się później jakimś dalekim krewnym Pawełka i jego mamy.


Jego mama zawstydzona dziękował mi za pomoc. Popłynęło jej kilka łez i powiedziała, że nie wie, jakby to się zakończyło… Tak sobie pomyślałem, jak dobrze czasem wyjść z domu i być w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze… Kto by pomyślał, że mogę komuś pomóc, przyczynić się do uratowania jemu życia?? Mam tez jeszcze jedno przemyślenie w tej kwestii – dlaczego ludzie nie zareagowali wcześniej? Co się dzieje z nami? Jak bardzo musimy być znieczuleni – przeraża mnie to. Czy jeśli ja byłbym w podobnej sytuacji…. Ehh, wolę nie myśleć o tym. 

sobota, 6 lipca 2013

Jak zmienić świat? - Piotr Polaszczyk

Od jakiegoś czasu myślę o tym czy daję z siebie 100%. Czy mógłbym zrobić więcej, żeby pomóc polskiej architekturze. Gdzie tu jest jakieś rozwiązanie i czy jest w ogóle. Jakoś to wszystko mnie przytłoczyło i nawet wczorajszy spacer był jakoś tak nasączony goryczą. 
Do głowy przychodzi mi jedynie to, że powinniśmy jako społeczeństwo działać wspólnie i dążyć do dobrego. Problem w tym, że każdy ma inne pojęcie dobra, prawda? Chodzę ulicami, oglądam ten świat i czuję jakąś złość na ludzi… a może bardziej na swoją bezsilność w tym wszystkim. Dlaczego ludzie mają ograniczony sposób widzenia i patrzenia na świat? A nawet jak się komuś zwróci uwagę albo pokaże inną perspektywę – naprawdę czuję, że to się mija z celem. Słowa odbijają się od nich bez przetworzenia – jak grochem o ścianę.



Smutno mi, bo widzę prawdę. Inni nie chcą jej dostrzec. Czyli to oznacza, że już na zawsze zostanę sam w tym stanie smutku? I do tego wszystkiego czas upływa, sekunda za sekundą, godzina za godziną… a przecież nawet najtrwalszy budynek ma swoja określoną wytrzymałość– nawet jeśli dbamy o niego na co dzień. Nie chce mi się myśleć w tym momencie o tych zabytkach, które są pozbawione opieki… ehh. 

czwartek, 4 lipca 2013

Truskawkowe myśli - Piotr Polaszczyk

Czy lubicie tan czas kiedy robi się ciepło a truskawki są tak tanie, że można je zobaczyć na każdym rogu miejskich ulic? Tak, ja uwielbiam ten czas – tak samo jak truskawki. Od kilku dni właściwie nic innego nie jem, jak właśnie je. Wczoraj nawet zrobiłem sobie koktajl z lodem i poszedłem z nim do parku. Cudowny czas. Można takimi drobiazgami uszczęśliwić się znacząco.

Ostatnio jak kupowałem truskaweczki od mojej „zaprzyjaźnionej” sprzedawczyni nawiązaliśmy krótką rozmowę o architekturze. Akurat nie było nikogo za mną w kolejce, więc pozwoliłem sobie na śmiałość i zacząłem wychwalać tutejszą architekturę. O dziwo sprzedawczyni była bardzo zorientowana w tych kwestiach i podzieliła moje zdanie – jakoby świat niszczał… a my nie potrafimy nawet w tak małym stopniu zadbać o to co mamy, o historię, dziedzictwo kulturowe. Dodatkowo powiedziała mi, że 15 lat temu wyprowadziła się z miasta na wieś. Dlaczego? Ze względu na małe dzieci, kontakt z natura i potrzebę spokoju. Ale dodała też – no i nie mogłam patrzeć na to wszystko co się dzieje z budownictwem… dołowało mnie to.


Hmm… jak ja ta Panią rozumiem. Zacząłem się zastanawiać co mogę zrobić, żeby jakoś zmienić ten stan rzeczy. Macie dla mnie jakieś pomysły? Samemu w pojedynkę trudno jest wałczyć. 

wtorek, 2 lipca 2013

Moi przyjaciele - Piotr Polaszczyk

Haaa… przyjaciele nie zawiedli. Jesteście cudowni. Chciałem Wam podziękować za cudowny czas, przyjemny spacer z tak ogromną dawką radości i przepiękny prezent. Ta fotografia naszego atmosferycznego miasta zawiśnie niebawem nad moim łóżkiem. Życzyłbym sobie i innym tak wspaniałych ludzi wokół siebie.



Kochani, wiecie jak bardzo istotna jest dla mnie moja architektoniczna pasja. Dziś publicznie chciałbym powiedzieć, że wasza obecność w moim życiu jest dla mnie porównywalna do niej. Tak jak życie bez pasji nie ma smaku – tak samo bez Was nie miało by takiego znaczenia, jakie ma tu i teraz. Mieć przyjaciół to cenny dar! Ja go otrzymałem i jestem za to bardzo wdzięczny.