W końcu spacer po mieście bez pośpiechu, w słońcu – czysty
relaks. Nadrobiłem jakimś cudem wszystkie zaległości i wróciłem do naturalnego
biegu życia. To znaczy mogę sobie pozwolić na swoją architektoniczną pasję.
Uwaga! Piotr Polaszczyk wraca na ring! Kamienice – nadchodzę. Tak sobie dziś
pomyślałem przed wyjściem z uśmiechem na twarzy.
Nie sądziłem, że można za czym takim tęsknic. Czasem się zastanawiam nad tą moją pasją. Czy
ja jestem normalny? I jeśli tak, to czemu inni nie widzą świata tak, jak ja. A
jeśli nie, to dlaczego coś tak dobrego, jak „podziw dla kunsztu
architektury”,
jest uważany za coś nienormalnego – czyli w pojęciu ludzkim zapewne złego…
Cały czas ostatnio o tym myślę. Skąd to się we mnie
narodziło, a może było od urodzenia…kto to wie. No i póki co przychodzi mi do
głowy tylko to, że może mam trochę inna wrażliwość – w sensie bardziej
rozbudowaną w porównaniu do innych. Trafiło na
kamienice, budynki,architekturę… może gdybym wcześniej zainteresował się roślinami czy
zwierzakami…może pasja byłaby inna…
Pamiętam jak kiedyś przypadkiem trafiłem na taki artykuł w
gazecie porzuconej w parku na ławce. Nawet nie pamiętam już co to była za
gazeta… jakaś taka architektoniczna w nazwie. To było z 12-13 lat temu. Byłem
jeszcze taki nieukierunkowany wtedy. Ale ten artykuł o postrzeganiu piękna
wywarł na mnie ogromne wrażenie. Sporo
później myślałem o nim. Efektem moich rozważań było małe doświadczenie, na
kilka dni później. Chciałem zbadać piękno, tak subiektywnie.
Ale nie wiedziałem na czym oprzeć te badania. Pierwsza myśl:
kobiety. Oczywiście, wiadomo, że facetowi to przyjdzie na pierwszą myśl, kiedy
myśli o
pięknie. Ale potem stwierdziłem, że po co badać piękno tam, gdzie się
czuje, że ono już jest. Szukałem w myślach innego obiektu. Wracałem wtedy chyba
z jakiegoś spotkania ze znajomymi, kiedy zachód słońca oślepiał mnie odbiciem w
pobliskiej kamienicy z ogromnymi oknami. No i mnie dosłownie olśniło!
To był chyba początek mojej miłości.