niedziela, 29 września 2013

Mechanik na drodze - Piotr Polaszczyk

Zaczepił mnie dziś jakiś mechanik samochodowy pod domem. Była chyba jakaś awaria samochodu pod moją kamienicą. Zdziwiłem się, że rozłożył się z narzędziami na środku chodnika tarasując przejście wszystkim przechodniom. Właściwie gdyby to zobaczyły odpowiednie służby, na pewno by szybko się zwinął z tego miejsca.
Inna kwestia zastanawiająca, to fakt, że nie odholowali auta do punktu naprawczego... zdziwiłem się.
Tak czy inaczej nie mogłem wytrzymać widząc ten obrazek przy wejściu do miejsca mojego zamieszkania... i zapytałem o co chodzi mechanika. Wyobraźcie sobie jak absurdalne wymagania i powody mają niektórzy ludzie. Ów mechanik powiedział mi, że to samochód jakiegoś starszego jegomościa, majętnego przy tym dodam. Mieszkał nieopodal mnie... co dziwne, bo nigdy go nie zauważyłem. Chodziło o to, że właściciel auta (zabytkowego dodam tylko bez podawania marki) chciał mieć swoje "cacko" cały czas na oku podczas naprawy. Nie chciał wychodzić przy tym z domu, tylko widzieć całość z okna. 
Co do rozłożonych narzędzi to musiały być na chodniku, żeby miał wgląd co robi mechanik, czego używa w danej chwili itd. Pomyślałem: to jakiś absurd! Nawet powiedziałem to na głos... Mechanik tylko spojrzał na mnie i pokiwał głowom na znak potwierdzenia... Jednak dodał, że usługa była stosownie opłacona i nie miał nic do powiedzenia. Mimo tego, że nie miał podnośnika i innych potrzebnych narzędzi. Stwierdził, że pół dnia już się męczy przy tym...
Co ciekawe był cały czas nadzorowany przez właściciela w oknie jego mieszkania. Aż mi się żal zrobiło tego człowieka, jak to zobaczyłem i irytacja rozłożonymi narzędziami na środku chodnika zniknęła w otchłani moich myśli na rzecz irytacji właścicielem samochodu... Dodam tylko jeszcze, że nasza rozmowa trwała być może 2-3 min., kiedy zobaczyłem Pana w oknie kiwającego na nas palcem. Nie mogłem uwierzyć. Poczułem się jak w podstawówce na lekcji matematyki, której nie znosiłem. 
Jakiś obłęd, czy ludzie są normalni? Zaczynam mieć dużą wątpliwość w tej kwestii...

środa, 25 września 2013

Model - Piotr Polaszczyk

Pamiętacie mój model kamienicy, który jakiś czas temu robiłem? Był prawie na wykończeniu, kiedy rozbrykany Leonardo potraktował go, jako obiekt swoich niszczycielskich doświadczeń...
Niestety, byłem w pracy i nie mogłem temu w żaden sposób zapobiec. Ależ się zdenerwowałem... poszedłem na krótki spacer, sam. Po pół godzinie dotarło do mnie, że to przecież pies. Ma instynkty i nie wie jaką przykrość mi uczynił, prawda? Ehhh... póki co nie mam ochoty zaczynać tego od początku, ale może kiedyś do tego usiądę. 

wtorek, 17 września 2013

Doceniam, gdy tracę - Piotr Polaszczyk

"Doceniam, gdy tracę" - słowa te rozumie każdy. Prosty komunikat, prawda? Zadam zatem pytanie: czy robisz coś z tym, aby nie stracić i nie czuć się źle? Aby zapobiec stracie? Nie...

Niestety, nie mówię tego będąc świętym w tej kwestii. Już nie jeden raz zdarzyło mi się przezywać takie odczucia. Zastanawiam się czy my - LUDZIE -  jesteśmy jacyś nienauczalni? I można to czasem usprawiedliwić, jeśli chodzi o jakieś drobne kwestie, ale w kontekście ogromnych strat społecznych...?
Przeraża mnie to. Niszczymy wszystko wokół siebie. Zaczynając od ludzi, przez krajobraz, całe dziedzictwo kulturowe (pracę tak wielu pokoleń naszych przodków), przez środowisko i jego eksploatację... po moralność i duchowość.
Czyli wszystkie aspekty zakażone naszą "ludzką zarazą". Proszę, nauczmy się patrzeć. Mówię to do Was i do siebie samego...





piątek, 13 września 2013

Zniszczenia - Piotr Polaszczyk

Ostatnio zebrało mi się znowu na przemyślenia. Wszystko przez przebieg ostatnich, światowych zdarzeń. Myślę o Syrii. Może to chore, że mam takie odczucia, ale kiedy patrzę na to, jak giną ludzie boli mnie to tak samo, jak widok zniszczeń tamtejszej architektury....

Śmierć niewinnych ofiar. To w jakich warunkach są pozostawieni sami sobie, bez krzty godności... Co się dzieje z tym światem? Czy nie mało nam już śmierci? Czy tak szybko zapomnieliśmy o milionach ofiar II Wojny Światowej? Oni jeszcze żyją... Jak oni maja się czuć, kiedy patrzą na to wszystko? Mam setki takich pytań w głowie...

A co dalej za tym idzie? Zniszczenia moralne i fizyczne. Śmierć człowieka, śmierć kultury, śmierć dziedzictwa, śmierć wielu lat ciężkiej pracy wielu innych... same straty.

Ludzie, kiedy się w końcu nauczymy co jest dobre, a co złe???

poniedziałek, 9 września 2013

Ciepły weekend - Piotr Polaszczyk

Na szczęście zawitał jeszcze do nas ciepły, letni weekend! Świetnie. Trzeba dużo spacerować i korzystać z każdego możliwego jeszcze promienia słonecznego. Ja w każdym razie z Leosiem na pewno nie pożałujemy sobie zwiedzania okolic - tych bliższych i dalszych.
Muszę z dumą i radością przyznać, że Leonardo zapomniał o wszelkich traumach. Nie boi się już ulicy, samochodów, ludzi i zachowuje się całkiem normalnie. Bardzo mnie to cieszy! Tak samo jak i to słońce na niebie. Zachęcam Was do spaceru, obserwacji waszego pięknego otoczenia, odkrywania detali i innych szczegółów, których zwykle się nie widzi. Ja w każdym razie zabieram się, aby to za chwilę uczynić ponownie! :)

Pozdrawiam wraz z Leosiem - Piotr Polaszczyk

piątek, 6 września 2013

Czy to już jesień? - Piotr Polaszczyk

Zastanawiam się czy w tym roku pogoda będzie dla nas łaskawsza? Czy ZŁOTA, POLSKA JESIEŃ zagości w naszym kraju na dłużej niż 2-3 dni... Czy w ogóle zdążymy się nią nacieszyć. Życzyłbym sobie tego bardzo, bo te piękne cieple kolory opadających liści są jedynym sposobem na złagodzenie smutku, jaki nam towarzyszy po rozstaniu się z latem.
Chyba czas pomyśleć nad zakupieniem nowych, ciepłych butów na zimę, bo moje stare wołają już o wieczny spoczynek. A jeśli w tym roku zima tak samo się rozgości i zapomni o tym, żeby opuścić Polskę...no to koniecznym będzie mieć dobre obuwie na moje spacerowe wyprawy.
Ciekaw jestem czy ile ja przechodzę km w ciągu roku... chyba zacznę to przeliczać i sprawdzać wytrzymałość butów różnych marek. Może to wam tu opiszę, będziecie wiedzieli doświadczalnie, co warto kopić. Podzielę się swoim doświadczeniem, a co! Pozdrawiam Was ciepło i kolorowo, co by nie zabraklo tych barw nam jeszcze długo, długo, długo...